Kamper czyli jak rodziła się nasza fascynacja5 min read

Nie powiem, kiedy kamper zaparkował na naszym podjeździe, ugięły się pode mną kolana. Marcina ewidentnie bawiła moja mina, bo próbował, skutecznie zresztą, spotęgować moje odczucia, chodząc po bagażniku.

20160702_174618 Kamper czyli jak rodziła się nasza fascynacja Lato 2016 Norwegia

Obeszłam auto dwa razy dookoła i z mieszanymi odczuciami weszłam do środka. Oczywiście, że w dzisiejszych czasach wiedziałam czego się spodziewać. „Zaliczyliśmy” kilka zdjęć i filmików na youtubie. Ale jak się później okazało, rzeczywistość i tak nas potrafiła zadziwić.

DSCF2426 Kamper czyli jak rodziła się nasza fascynacja Lato 2016 Norwegia
DSCF2431 Kamper czyli jak rodziła się nasza fascynacja Lato 2016 Norwegia

Przed wyjazdem dokładnie przeczytaliśmy „ABC obsługi kampera” – a nuż się komuś przyda, a zatem podaję link do poradnika na forum camperteam.pl.
Po przeczytaniu:
– dowiedzieliśmy się jak obsłużyć potwora: wylać szarą wodę, oczyścić toaletę chemiczną, jak i kiedy przełączyć lodówkę na gaz i że dobrze jest trzymać poziom (poziomowanie kampera)
– zakupiliśmy kilka złączek do wody o różnej średnicy i…. z własnego węża korzystaliśmy dwa razy. W obu przypadkach dlatego, że kran z wodą mieliśmy przy aucie i nie chciało nam się podjeżdżać na stanowisko do tankowania. Zakup kompletnie zbędny jeśli chodzi o Norwegię.
– zabraliśmy drugą butlę gazu. W końcu przezorny zawsze ubezpieczony, bo norweskie butle są nietypowe i nie pasują. Przez trzy tygodnie używając gazu: gotowaliśmy, suszyliśmy pranie, na północy dogrzewaliśmy się nocą, na dzikich postojach chłodziliśmy białe wino w lodówce i …. nie zużyliśmy do końca jednej butli.

DSCF2479 Kamper czyli jak rodziła się nasza fascynacja Lato 2016 Norwegia
DSCF2725 Kamper czyli jak rodziła się nasza fascynacja Lato 2016 Norwegia

A poniżej kilka naszych spostrzeżeń, których nie znaleźliśmy w „ABC obsługi kampera”

1. Pakowanie kampera to jak przeprowadzka do mieszkania.
Ilość szaf i ich pojemność wydawały się być nieskończone. Nawet z pozoru mała lodówka mieściła dość spore zapasy jedzenia. Pakowanie zajęło nam ponad 4 godziny, pomimo że wszystkie rzeczy na podróż mieliśmy uszykowane w kartonach i walizkach. Wieczorem śmialiśmy się z naszego pierwotnego pomysłu – z wypożyczenia kampera w Berlinie i dowiezienia tam rzeczy samochodem.

2. Trudno wykorzystać tak duży bagażnik/garaż jak my mieliśmy.
W sumie, gdyby nie czwarty rower, który musiał tam jechać (bagażnik rowerowy był na trzy rowery), to wystarczyłoby nam 1/4 jego pojemności. A to bardzo istotne z punktu widzenia kosztów za prom, które pobierane są w zależności o długości auta.

3. Miejsce wewnątrz.
Zaskakuje w codziennym użytkowaniu. Każdy miał swój kawałek podłogi bez większych problemów. Tylko gdy rozłożyliśmy naszą, dużą domową suszarkę z praniem, bo akurat zaczęło padać, to musieliśmy dziewczyny wyprosić na ich łóżko w alkowie. Oba łóżka miały mniej więcej 1,3 x 2,0 m, więc bez problemu, na każdym, mogły spać po 2 osoby. Trzeciego łóżka nie rozłożyliśmy ani razu. Kuweta i karton przejściówka, by koty mogły wskoczyć na łóżko, były dodatkowym elementem wyposażenia, z racji podróżowania kamperem ze zwierzakami. Dwa razy zdarzyło się co niektórym rozsypać żwir z kuwety (stała tuż pod drabinką na górne łóżko), ale potem na hasło „Mind the kuweta”, nogi same ją omijały.

DSCF2597 Kamper czyli jak rodziła się nasza fascynacja Lato 2016 Norwegia

Szafy w okolicach kuchni pomieściły paczki z ryżem, makarony, herbaty, sosy pomidorowe, dżemy, miód, musli i inne płatki, i jeszcze dziesiątki innych rzeczy, które zakupiliśmy na wyjazd. Do tego sztućce, talerze, szklanki i kieliszki (kolejność według hierarchii ważności odwrotna).
Schowka pod siedzeniem nie wypełniliśmy po brzegi, choć jechało tam sporo zawekowanego jedzenia, mleko, soki w kartonach 3l i woda pitna, w poręcznych butelkach 0,5l (łącznie 18 litrów).
Z szaf na rzeczy też się nie wysypywało po otwarciu. Część rzeczy podróżowała na wieszakach, w „normalnej” szafie. Jedynie buty wieźliśmy w kartonie w bagażniku. No i jedna szafka była tylko dla kamperowych kotów 😉

DSCF2948 Kamper czyli jak rodziła się nasza fascynacja Lato 2016 Norwegia

4. Posiłek w korku? Dlaczego nie?
Można zatrzymać się w dowolnym miejscu i zjeść posiłek z pięknym widokiem za oknem. A można też wykorzystać do tego ruch wahadłowy 😉 Przyszedł pan i powiedział, że 15 minut i pojedziemy, bo remont, bo teraz samochody z naprzeciwka itp. 10 minut maks i kanapki, herbata, parówki na ciepło lądują na stole.

DSCF3109 Kamper czyli jak rodziła się nasza fascynacja Lato 2016 Norwegia

5. To gdzie dziś śpimy?
A to zależy w sumie od pogody. Bo jeśli padało, to jechaliśmy tyle, ile się dało. A przy ładnej pogodzie częściej się zatrzymywaliśmy i szukaliśmy kempingu tak, aby mieć coś jeszcze z popołudnia. Warto wspomnieć, że najlepiej na kemping dojechać przed godz. 16:00, później mogą już być problemy z miejscem (przynajmniej na tych najlepszych kempingach).

DSCF2804 Kamper czyli jak rodziła się nasza fascynacja Lato 2016 Norwegia

6. Podróż kamperem odkrywa i rozwija artystyczne dusze uczestników wyjazdu.
Jak już się tak jedzie i jedzie, to żeby sobie czas uprzyjemnić można na przykład tworzyć teksty do piosenek, albo wpaść na pomysł pisania opowiadania , tudzież terroryzować rodziców śpiewając piosenki. Terror? O tym w kolejnym poście 😉

Dla nas kamper okazał się rewelacyjną formą spędzenia wakacji. Ale nie trudno się domyślić, że nie każdy będzie nim zafascynowany. Ktoś, kto lubi stacjonarne wakacje, pełen relaks w jednym miejscu, bez konieczności przemieszczania się i siedzenia za kółkiem ponad czas niezbędny na dojazd i powrót, nie zachwyci się tak jak my.

Ale to już nie nasz problem ;). My, po tegorocznych wakacjach, mamy swój. Dzieci prośbami i obietnicami, w większości bez pokrycia, wymusiły na nas deklarację, że nie był to wyjazd z serii „pierwszy i ostatni”. No i trzeba dotrzymać słowa 😉